Nasze kochane zwierzaki
W naszym rodzinnym domu zwykle było mnóstwo zwierząt. Mój dziadek pracował w schronisku, i niejednokrotnie zdarzało się dziadkowi przyprowadzać do naszego domu kulawego pieska czy malutkiego kotka.

Author: sxc.hu
Source: sxc.hu
Pamiętam malutkiego kociaka, którego matka zginęła w tragicznym wypadku, pozostawiając biedactwo, które nawet pić samodzielnie nie potrafiło. Próbowaliśmy z bratem poić kociaka z butelki za pomocą smoczka - tak jak niemowlę, lecz kociak nie był w stanie pić przez smoczek, który był niewiele mniejszy od jego kociej główki, a i butelka również wydawała się ogromna.
Wówczas nasz dziadzio wpadł (jak zazwyczaj nasz dziadek) na genialny pomysł! Mianowicie wyjął z apteczki maleńką buteleczkę z kroplami do oczu, wylał z niej resztkę lekarstwa, wymył porządnie, po czym nasunął na nią gumowy wentylek rowerowy.
Jeśli na opisywany temat posiadasz zapytania, to poznaj więcej detali (http://www.zabawekczas.pl/produkty/figurki,2,1647) na prezentowane zagadnienie, klikając tu - informacje będą zapewne wartościowe.
I dzięki tej sztuczce udało się kociaka odchować. Dopiero gdy podrósł już troszeczkę przeszedł na niemowlęcą butelkę. Śmiechu przy tym było co nie miara, albowiem głodny kotek wspinał się na butelkę większą od niego. Wyrósł potem na zdrowego, potężnego kocurka. I to wszystko dzięki zaradności mojego mądrego dziadunia.
Mój starszy brat Krzysio także kochał zwierzątka, jednak hodował jaszczurki oraz węże, których ja strasznie się bałam (najbardziej kiedy karmił je myszkami i przeróżnym robactwem). Najcenniejszą w jego terrarium była tak zwana agama brodata, cena której na tamte czasy była istotnie wysoka. Dziadek podarował ją mojemu braciszkowi z okazji urodzin. Brat cenił ją za (jak mówił) jej niezwykłą urodę i przywiązanie. Rzeczywiście, nie odstępowała swego pana na krok. Cóż, każdy ma jakiegoś bzika ...
Jeśli na opisywany temat posiadasz zapytania, to poznaj więcej detali (http://www.zabawekczas.pl/produkty/figurki,2,1647) na prezentowane zagadnienie, klikając tu - informacje będą zapewne wartościowe.
I dzięki tej sztuczce udało się kociaka odchować. Dopiero gdy podrósł już troszeczkę przeszedł na niemowlęcą butelkę. Śmiechu przy tym było co nie miara, albowiem głodny kotek wspinał się na butelkę większą od niego. Wyrósł potem na zdrowego, potężnego kocurka. I to wszystko dzięki zaradności mojego mądrego dziadunia.
Mój starszy brat Krzysio także kochał zwierzątka, jednak hodował jaszczurki oraz węże, których ja strasznie się bałam (najbardziej kiedy karmił je myszkami i przeróżnym robactwem). Najcenniejszą w jego terrarium była tak zwana agama brodata, cena której na tamte czasy była istotnie wysoka. Dziadek podarował ją mojemu braciszkowi z okazji urodzin. Brat cenił ją za (jak mówił) jej niezwykłą urodę i przywiązanie. Rzeczywiście, nie odstępowała swego pana na krok. Cóż, każdy ma jakiegoś bzika ...